Coś nowego, coś starego i coś mokrego
Dawno mnie nie było-nie było co pisać, a zmyślać nie bardzo potrafię.Teraz to co innego:
-coś nowego- zakupiliśmy dawno upatrzoną ceramikę do górnej łazienki.Ta oczywiście sobie jeszcze poczeka na realizację ale postanowiliśmy zamontować chociaż sedesik (coby nie dreptać po nocy do dolnej łazienki).Praktycznie poza wanną mamy już komlet.Wygląda on tak:
Jeszcze tylko armatura, wanna, płytki, farba, dobry fachowiec, "odrobinka" kasy na to wszystko i do dzieła.
-coś starego- w szopce naszego kuzyna Miłosza znaleźliśmy prawdziwe skarby. No, na początku nie wyglądało to na skarb ale miało potencjał.Popatrzcie i oceńcie moje zdolności konserwatorskie hi,hi:
Jak zaczęłam szpachlować dziury po kornikach, dowiedziałam się, że niektórzy je wiercą dla dodania efektu.No to resztę zostawiłam.W końcu były oryginalne.
Szafka retro na płyty cd w całej okazałości.Mogłam wreszcie pozbyć się okropnych metalowych stojaków.
W szopce kuzyna były jeszcze dwie śliczne witrynki-chyba nadstawki na jakąś komodę.Jak je odnowię i znajdę przeznaczenie, oczywiście wrzucę na blog.
-coś mokrego- pamietacie jak zaciekał nam balkon?Balkon już nie zacieka.Nowe opierzenie i izolacja zdaje egzamin.....na balkonie.Niestety woda znalazła ujście w innym miejscu-gdzieś z balkonu przeciekało aż do salonu i kuchni.Na szczęście już naprawiono.Mam nadzieję,że to koniec mokrych plam.
Rozwiązał się też problem kominów.Po doświadczeniach z laniem wody z wszystkich stron, okazało się, że broiły boczne otwory wentylacyjne.Woda cieknąca po wewnętrznych ścianach kominów wsiakała w spoiny.Zamontowano kratki i powinno być dobrze.Pozostała kwestia zaciekającego okna dachowego.Zobaczymy kiedy i w jaki sposób ten problem będzie rozwiazany.Nasi majstrowie mają twardy orzech do zgryzienia.
Pozdrawiam wszystkch i "pędzę"czytać co u Was.