Coś nowego.
Już pisałam o tym,że nasz domek stoi w dolinie pod wezwaniem "Matki Boskiej od przeciągów".Cieszą się z tego paralotniarze ale dla nas nie jest to miłe.Czasami na tarasie nie dało się siedzieć.Nie wspomnę już o latających kiełbaska z rusztu podczas grilowania.Postanowiliśmy osłonić się chociaż z jednej strony.I tak oto,za sprawą Marcina,pojawił się wiatrochron.
Miejmy nadzieję,że nie odfrunie razem z dachem
I jeszcze patent małżonka na jaskółki
-wszędzie pod belkami Marcin przymocował kawałki folii murarskiej i uparciuchy odczepiły się.Może nie jest to piękna ozdoba ale lepsza,niż obłocone ściany i parapety.
Dalej czekamy na poręcze balkonowe i speców od izolacji -ciągle walczymy z cieknącym balkonem i kominami.U Werki w pokoju panowie wycięli otwór przy kominie,żeby obserwować zacieki. Przy opierzeniu jest sucho, więc nie wiadomo o co chodzi.Być może woda cieknie przez boczne otwory wentylacyjne-nie mamy jeszcze kratek.
To tyle z nowości i staroci.Pozdrowionka.