Dzień 43
Więźba wzogaciła się o jętki i tak zarysował nam się stryszek.Murarze podciagnęli ścianki działowe na poddaszu, a my ruszyliśmy zapolować na okno dachowe.Naiwni, uwierzyliśmy w reklamy marketów budowlanych,że niby tam wszystko i fachowi doradcy.Ani wszystko,ani fachowi doradcy.Wróciliśmy z niczym
a chcieliśmy tylko jedno okienko o typowych wymiarach.Jutro podskczę do miejscowych firm.Jeśli tu nic nie znajdę,to już namierzyliśmy na allegro w dobrej cenie.Może ktoś montował okno dachowe z Dobroplastu?





.A tak właściwie to mnie sprowokowano.Mąż, ciągle walczący z płotem, zadzwonił abym natychmiast przyjechała.No to wsiadłam w Edzia (to mój maluch) i zajechałam na budowę.A tam......oczom nie mogłam uwierzyć
.Jeszcze tylu pracujacych na naszej działce nie widziałam-murarze, cieśle i "ekipa"od ogrodzenia.Wszyscy tak się uwijali, że nie mogłam ich zliczyć.Więźba powstawała z minuty na minutę,murarze ciagnęli szczyty no i obrzeża wypełniały przestrzenie między słupkami ogrodzenia.Miło było patrzeć.Mam nadzieję,że jak opuściłam włości zapał do pracy pozostał.

.Pogoda nie zapowiada się ciekawie i nie przypuszczam,że w tym tygodniu coś zmieni się na naszej budowie.Pomyśleliśmy jednak o zimie i kupiliśmy kozę,aby elektryk chciał pracować i nie zamarzł.
Komentarze