I po urlopie
Wróciłam.Urlop był krótki ale cudowny.Wypoczęłam,nabrałam sił(na siłowni),poprawiłam kondycję i nawet wykąpałam się w morzu.Pogoda była wymarzona.Widocznie sobie zasłużyłam.Stwierdziłam jednak,że tydzień bez rodzinki i oczywiście blogu budowlanego,to zupełnie wystarczy.A w tym czasie.....
-podłoga w salonie(panele i płytki pod kominkiem,którego jeszcze długo nie będzie)
-tak wygląda zaraz po umyciu
-zaimprowizowana jadalnia w miejscu kominka.Kokusia pilnuje stołu
Co do paneli w salonie-tak trochę przestały mi się podobać.Okazało się,że te,które kupiliśmy do hallu na piętrze,bardziej pasowałyby do salonu.No trudno,zrywać nie będziemy.Muszę pokochać to co jest.
-podłoga w "gabinecie" Marcina-też mi się (kurcze) bardziej podoba,niż ta w salonie
Przed wyjazdem na urlop Mężuś obiecał mi niespodziankę.No to ją mam-zorganizował nam dziś od rana pracę,hi,hi.Dla mnie przygotował resztki farb i wałek do malowania. Sam On, wraz z naszym przyjacielem Tomkiem układali podłogę w pokoju Werki.Efekty naszej pracy:
-pierwsza przymiarka
-artystyczne cięcie paneli
-majster Marcin "rzuca okiem z dystansu"
-juz prawie gotowe.Jeszcze tylko kilka paneli i.....
-... i Tomek z Marcinem mogą być z siebie dumni(oczywiście są)
-a tu moje dzieło.Dwie ściany pomalowałam na "drzewko oliwne".Co bedzie dalej-pomyślę.Mam jeszcze trochę "porannego cappucino" i "gorącej czekolady".Nie wiem,czy wypić,czy tym malować.Pozdrawiam serdecznie.Kolejne relacje wkrótce.