Dzień 46
Obudziłam sie już o 4.00.Czekałam na telefon od kierowcy, który miał dostarczyc gont.Jak coś człowiek kupuje przez internet i widzi towar tylko na zdjeciach,to potem słabo sypia.Pan zadzwonił o 8.00 z wiadomością,że właśnie wyjeżdża z Bydgoszczy.Gont przywieziony rozładowany (dzieki Bogu była już ekipa od dachu i ogrodzenia) i czeka na ładną pogodę.Jest bardzo ładny tylko trochę ciemny.
To fragment kalenicy, który nie oddaje wzoru z podcieniami.
Na dachu przybyło dziś kilka elementów-trochę odeskowania, kolejne płyty i....wiecha,żeby tradycji stało się zadość.
Prace konstrukcyjne nad wiankiem-ostatnim w tym sezonie
Już wisi-między gałązkami niespodzianka w postaci buteleczek po ....jakimś tam napoju.
Domek z wiechą.Można by też powiedzieć "Domek nad błotnym rozlewiskiem"
Jeszcze coś na temat ogrodzenia.Biorąc pod uwagę czas, w którym powstaje, jest to chyba najtrudniejsze do wykonania i najdłuższe ogrodzenie na świecie. Ale chłopcy są dzielni i pracują w bardzo trudnych warunkach.