Coś mnie tknęło....
.....i w przerwie między zajęciami skoczyłam na budowę.Całe szczęście,że człowiek czasem kieruje się instynktem.Mielibyśmy taras zadaszony nie na szerokość wylanego betonu tylko w połowie.Na dodatek wychodziłby tuż nad oknami.Panowie nie popatrzyli na to co jest wylane, a na rysunek.Tylko na rysunku taras ma szerokość 3m, a w rzeczywistości 4m.Oczywiście docięli już belki i zaznaczyli miejsca przykręcenia podpór.I problem,bo ja chcę inaczej.Trzeba będzie zamówić dłuższe belki i na nowo rzeźbić.A tak właściwie to im też to się wydawało dziwne.Tylko szkoda,że nie przyszło nikomu do głowy,żeby zadzwonić i dopytać.W końcu nie możemy być cały czas na budowie-trzeba na nią zarabiać.Efekt moich instynktownych wypadów-Panowie cieśle uświadomieni o co chodzi inwestorom, belki domówione i pierwsze podpory zamontowane.
Nie wygląda to ciekawie.Mam jednak nadzieję,że efekt końcowy będzie satysfakcjonujący dla inwestorów i wykonawców.
Teraz zdjątka posadzki
Wiatrołap,hall i fragment salonu
Wiatrołap i fragment pokoiku po garażu
Kotłownia,pralnia i fragment pokoju po garażu.
Zdjęcia robione z progów.Nie śmiałam wejść na te równiótkie posadzki chociaż Majster twierdził,że już można.W poniedziałek mają kłaść tynki.Zobaczymy