Kolejny dzień płytkowania.
Odebrałam dziś brakujące płytki podłogowe do łazienki.Na szczęście mają ten sam odcień,jak te już ułożone.Ulżyło mi i panom majstrom też.A co się zmieniło od ostatniego wpisu?
-podłoga w łazience położona.Pozostały jeszcze wykończenia
-na ścianach kuchni pojawił się "słoneczny pył".Pod tą romantyczną nazwą kryje się delikatny odcień żółci
-schody pokrywają się płytkami-niewiele brakuje do końca
-zmienia się też posadzka w pralni-dziś zostały położone pierwsze płytki.
Zdjęć w domu nie robiłam-nie chciałam się kręcić i przeszkadzać w pracy.Jeszcze,przy swoim szczęściu, mogłabym wdepnąć tam,gdzie nie powinnam.Ale też nie byłam bezużyteczna.W końcu jestem głównym dostawcą materiałów.Edzio z malucha stał się samochodem typowo dostawczym.Zadziwiające,ile można do niego zapakować.No i jeszcze próbowałam wyrwać naturze kolejne kilka metrów kwadratowych i kawałek po kawałku zakładać ogródek.
Efekt niewielki ale cieszy.