Kartony,kartoniki,wory,worki,woreczki....
.....końca nie widać.Opróżniam szafy,pakuję,przewożę i tak w koło.Garderoba prawie wypełniona pakunkami,a w mieszkaniu nie ubywa.To niewyobrażalne,ile różnych rzeczy można zgromadzić.Nie liczę ile worków rozmaitości umieściłam w kontenerach.Najśmieszniejsze to,że nie mamy pomysłu i kasy na zabudowę garderoby.Już czuję ten ból,kiedy przed pracą szukamy rzeczy w workach.
Dziś nasza Iskierka została doposażona w brakujące gniazdka i wyłączniki.Wyglądają tak:
Takie sobie ot ryjki prosiaczków.Podobno technicznie bez zarzutu.Większość w kolorze beżowym.Tylko u Werki,w pralni i spiżarni białe.Prąd jest wszędzie tylko lamp brakuje-jest jedna przenośna ale sobie radzimy.
I jeszcze przygoda z ptaszkiem,takim prawdziwym(gdyby ktoś pomyślał coś innego).No to ptaszek uderzył we mnie,odbił się i rykoszetem walnął w okno i oszołomiony(zupełnie jak ja) przysiadł na ścianie domu.Nie wiem,czy pozował mi do zdjęć,czy to jeszcze działała siła uderzenia
Tak sobie siedział ok.godziny.Odpoczął i poleciał-pewnie do gniazda pod belką.Swoją droga coraz więcej żyjątek pomieszkiuje w naszej iskierce:wróble i jaskółki pod belkami,muchy,komary,ćmy i pajączki na bezczelnego w domu.Czekam z niecierpliwością na powrót Marcina i zawieszenie karniszy.Firanki trochę ograniczą dostęp owadów.Nienawidzę lepów ale dziś zakupiłam wersję dekoracyjną.Dekoracyjne to one były zanim się muchy nie przykleiły.Muszę kończyć,bo zaczynam rymować.Pozdrawiam