Końca nie widać
Pakowania końca nie widać.Codziennie kilka worków,kilka kartonów i ciągle jeszcze pełne szafy.A tu znajomi nas gonią z transportem.
Zajęłam się dzis malowaniem mebli.Zdjęcia zrobię, jutro jak już będą ustawione.Stara szafka już gotowa, komoda potrzebuje jeszcze szlifu i drugiej warstwy lakierobejcy.Już zaczyna mi się podobać.I jeszcze zrobiłam sobie prezent-kupiłam piękny dziany obrus.Jak niewiele potrzeba kobiecie do szczęścia.
Marcin wypróbował swoją nową zabaweczkę-kosę spalinową ,prezent urodzinowy od żony i córki(prawda,że romantyczny) i troszkę skrócił nasza bujną plantacje wszelkiego ziela.
To na razie.Pędzę do domku pilnować komody schnącej na tarasie.Pozdrawiam