Jak Feniks z popiołów
...odrodził się mój laptop.Sorki Romeczko nie będzie wersji stacjonarnej.Panu w serwisie nie dały zasnąć dziwactwa czynione przez mój komuter i jeszcze raz rozkręcił,przeczyścił podociskał, podokręcał i ta dam- działa.Co prawda ten wpis robię już trzeci raz(co chwilę coś się kasuje) ale wreszcie jestem i mogę poblogować.
Moment,który lubię najbardziej-iskierka wysprzątana,córcia już u siebie po kolacji i kąpieli,mężuś bawi się w wojnę a ja na kanapce z laptopikiem na kolanach i w doborowym towarzystwie blogowiczów.Jeszcze tylko lampeczka wina....już jest i pełnia szczęścia.
Teraz relacje.W związku z faktem,że zamieszkujemy dolinę pod wezwaniem"Matki Boskiej od przeciągów"postanowiliśmy okiełznać hulające po tarasie wiatry.Plan jest taki,żeby postawić od zawietrznej drewniane panele(gotowce ze sklepów ogrodniczych lub budowlanych).Jednak biedaczki same sobie nie poradzą i trzeba je będzie wesprzeć na belkach.I te właśnie belki uczyniły z Marcina bohatera we własnym domu.Patryk również dał się wciągnąć.
-nie wiem do czego miał służyć odkurzacz ale dyskutować nie będę
-belki docięte i pomalowane
-jeszcze tylko naostrzyć wiertła i....
....umknął mi etap przykręcania i wiercenia.Nie wiem, czy chłopcy mi to wybaczą.
-a efekt jest taki i czeka na panele.
Jak widać na powyższym zdjęciu,pan stolarz Marek z balustradą jeszcze nie dotarł.Czy zdąży przed zimą?Główny budowniczy też się nie odzywa.Mieliśmy ostatecznie rozliczyć ocieplenie domu.Nam kasa się już rozeszła to teraz ja pomilczę hi,hi.
Jeszcze nie tak dawno jeździlśmy oglądać Iskierki w realizacji lub ukończone.Jesteśmy wdzięczni panu Józefowi i Majce za możliwość obejrzenia ich domków.Bardzo nam to ułatwiło zaplanowanie swojej budowy.Dziś przyszli Iskierkowicze odwiedzili nas.Mam nadzieję,że chociaż trochę pomogliśmy.Serdecznie pozdrawiamy i życzymy powodzenia
Tyle u nas.Teraz rzucam się w wir przeglądania co u Was.Pa.
P.S.Przybyły mi nowe roślinki ale o tym później na zielonym.