Zima nam nie zagraża
ale lepiej niech jeszcze nie przychodzi.Eko-groszek zakupiony w ilości dwie tony(na razie).Wczoraj do nocy przerzucaliśmy go do małego garażyku.Praca fatalna, bo w garażu ciągle ciemno.Marcin nie ma kiedy naprawić podkopanego przeze mnie kabla.Załadowany też cały podajnik.Szkoda,że pan od węgla zbyt późno powiedział,że mógł go poworkować.Pieca nie uruchomiliśmy jeszcze na dobre.Sezon grzewczy rozpoczniemy z chwilą,kiedy nasza koleżanka z pracy założy rajstopyCzasami staje się to dopiero pod koniec października.Na moje taka pogoda może trwać do wiosny.Wodę ogrzewamy prądem.Mam nadzieję,że nie będzie zawału,kiedy dostaniemy rachunek.
Poza dostawą węgla nic się nie dzieje w naszej zagrodzie.Stolarz nie odbiera telefonów,główny majster chyba nie potrzebuje kasy za ocieplenie,bo też milczy.Geodeci nanieśli naszą oczyszczalnię na mapkę.Chcieli przy okazji zrobić odbiór ale my nie mamy jeszcze odbiorów cząstkowych(kominiarz,elektryk itd),ciągle mieszkamy na dziko i bez adresu.I tak toczy się wiejskie,sielskie życie między zaoranymi polami i kopcami buraków.Tylko szkoda,że trzeba jeździć do pracy.Pozdrawiam