Efekt jednej ulewnej nocy
.Nienawidzę wiatru i deszczu,szczególnie w tym podwójnym zestawie.
-Najpierw odkryłam kałużę przy drzwiach frontowych-okapnik nic nie pomógł.Deszcz tak zacinał,że woda wływała strumieniem do domu.Przyjrzałam się temu okapnikowi(listewka kosztowała mnie 80 zł)-wkręty nie wytrzymały i trzeba to będzie zasylikonować.
-Potem nie spałam całą noc-wydawało mi się,że rynny fruwają po posesji a dach świeci golizną bo zerwało gont.Wstałam o 4.30 i obeszłam cały dom -wszystko było na swoim miejscu.
-Dziś podczas sprzątania Werka odkryła przeciek na kominie.Wyglada to tak:
.
Koszmar.Komin wentylacyjny jest mokry prawie na całej wysokości widocznej w pokoju Werki.Zaraz dzwoniłam do Majstra-mają przyjechać w poniedziałek.
Ze wzgledu na deszcz nie można było wykonać hydroizolacji balkonu.Przed ulewą zdążyłam okryć go folią i przyłożyć płytkami(te mają ostatecznie znalęźć się właśnie na balkonie).Mam nadzieję,że nie przymarzną i nie popękają.Nie wiem co gorsze-zniszczony, zalany balkon,czy popękane płytki.
Żeby nie było tylko pesymistycznie,wrzucam zdjęcia moich szafek, a właściwie małego fragmentu meblościanki z lat 70-tych.
-wersja w trakcie malowania.Naście lat temu meblościankę na wysoki połysk przemalowałam na siwo.Teraz na brąz
-wersja po przemalowaniu-trochę kiepsko prezentuje sie na betonie ale za to Marcina rzeczy znalazły wreszcie schronienie
Kiedyś staną tu moje wymarzone kolonialne komody i bieliźniarki.
I jeszcze moje jedno moje dzieło,z którego jestem dumna-ikona.Pozazdrościłam Sylwuni i też zabawiłam się w decoupage.Oto efekt
-jeszcze w trakcie prac
-i już prawie ukończona.Brakuje jeszcze jednego przetarcia papierem ściernym i jednej warstwy werniksu.
Pozdrawiam i życzę wszystkim i sobie pięknej pogody-bez wiatru i ulewy