Choinka
Deszcz pada jak padał,wiatr wieje jak szalony a ja przyglądam się ścianom,czy nie ma kolejnych zacieków.Dopalam drewnem,żeby wysuszyć to co mokre i ,szczerze mówiąc,jestem przerażona.O tej porze roku na dachu niewiele już zrobią.Dla odwrócenia uwagi dekorujemy z Werką pierniczki i ubieramy choinkę.Wczoraj ujrzałam na rynku niewielki srebrny świerk i postanowiłam,że będzie mój.Nawet gdybym miała go przenieść te 5 km(bo w Edzia się nie zmieścił).Ale panowie z plantacji byli baaardzo mili i przywieźli mi go do domu.Jest z korzeniem,więc może uda się przesadzic go wiosną do ogrodu.Tak wyglądał tuż po transporcie
Przygotowując dekorację,skorzystałam z inspiracji Lenki i poszłam w słomkę,koronki i piórka
-i jeszcze zbliżenia
Chinka jest,pierniki są,karp już zamrożony.Jeszcze tylko barszcz i pierogi i.....możemy świętować.Oby tylko dach nie przeciekał.