Domek nie lubi...
...gdy się go opuszcza.Tydzień temy wybieraliśmy się na obóz narciarski.Zanim wyszliśmy z domu okazało się,że nie działa czujnik temperatury.Marcin wymienił baterie i myślał,że wszystko będzie ok.No i wyjechaliśmy.W domu został Wujek.Po kilku godzinach okazało się,że piec wygasł.Z autokaru do Poronina dzwoniliśmy do majstra.Przyjechał w niedzielę i rozłączył czujnik..Chwilę później okazało się,że ślimak nie podaje węgla.Jakieś zanieczyszczenie uszkodziło zawleczkę.Majster powrócił i naprawił usterkę.Wujek w piecu rozpalił i temperatura zaczęła rosnąć a groszek ubywać w zastraszającym tempie.W domu było już 27ºC a piec dalej grzał.Po raz kolejny przyjechał majster i założył zastępczy czujnik.Wreszcie mogliśmy cieszyć się górami i cudowną zimą,chociaż każdy telefon z domu przyprawiał o dreszcze.
Taaaaaka zima.
Szczęśliwie wróciliśmy do domku a tu po zimie.Nie zdążyłam zrobić zdjęcia zimowej Iskierki za to "pozimowe "kominy wyglądają tak
-piękne ozdoby w pokoju Weroniki
-w garderobie wygląda trochę lepiej ale jak będzie do wiosny-nie wiem.
Dla poprawy humoru założyłam kupione już jakiś czas temu roletki jutowe
Pozdrawiam i życzę wszystkim szybkiego nadejścia słonecznej wiosny.
Komentarze